1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 55
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-08-31, 08:52   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Witajcie :) ))

Myslalam, że się już nie odezwę- ale stasznie mi Was brakuje... :-))
Nie mniej jednak śledzę Wasze losy, choć się nie loguję.

Pozdrawiam Was serdecznie, wszystkich razem i każdego z osobna :)
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-23, 13:28   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Kochani :heart: ,

dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy, wsparcia i wszelaką pomoc merytoryczną- tak potrzebną w walce z chorobą, w trudnym okresie towarzyszącym umieraniu i bolesnym chwilom żałoby.

Myślę, że to dobry moment na wycofanie się z aktywnego uczestnictwa w Forum.
Chciałabym jednak, jeśli pozwolicie śledzić Wasze wątki i kibicować cichutko w Waszych zmaganiach.

Od siebie życzę dużo siły, wytrwałości i samozaparcia.
Życzę Wam, żeby Wasze historie miały zgoła odmienne od naszej zakończenie.
Byście cieszyli się każdą chwilą życia swojego i swoich najbliższych- i te chwile cenili niczym największy skarb.

Życzę Wam miłości, bo to ona nadaje sens naszemu życiu.
Wszystkim chorym życzę nadzieji na wyzdrowienie, a tym którzy chorych wspierają
cierpliwości i godnej postawy.
Ja wierzę, że to co sami od siebie dajemy (zarówno to dobre, jak i złe) kiedyś wróci do nas w dwójnasób.
Pamiętajmy o tym nie tylko w trakcie choroby, ale i w codziennym życiu.
Naprawdę niewiele trzeba, żeby komuś dzień uczynić szczęśliwym- czasem wystarczy zwykły uśmiech w autobusie, czasem zamienienie kilku słów ze starszą nieznajomą osobą- a czasem bużka otrzymana na Forum :)

Dziękuję Wam za Wasze ciepło i Waszą obecność, gotowość wsparcia i doświadczenie.
Wszystkiego dobrego :)

Pozdrawiam Was Wszystkich cieplutko,
Dorota (Praptak :)
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-20, 09:16   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Po wszystkim...
Złożyliśmy sprawy doczesne w ziemi, miłość i wspomnienia pozostawiając ku złagodzeniu bólu i tęsknoty...
A te są potężne :cry:

Strasznie to trudne i niezwykle wzruszające chwile...
Ostatnie pożegnanie i powracające wspomnienia pięknych, szczęśliwych momentów naszego wspólnego życia.
Tak, życia...
A to życie dobiegło kresu.
Nic, żadna z tych chwil juz nie powróci.
Nie wrócą Kochane tak bardzo Osoby.
Pozostaje tęsknota serca i ta czysto fizyczna potrzeba przytulenia, zobaczenia ukochanych twarzy...

Jedynym pocieszeniem jest to, że Dziadziuś z Babusią są już razem.
Że tam gdzie są nie ma już bólu i cierpienia, które nierozerwalnie zwiazane były z Nimi przez ostatnie lata.

Wiecie, Dziadziuś zmarł w 3 rocznicę naszego ślubu cywilnego...
Postanowiliśmy z Mężusiem, że to nasze małżeństwo (wszystkie te starania, by było ono jak najlepsze) ofiarujemy i Ich intencji- w intencji naszych Dziadków...
To będzie również dla nas potężna mobilizacja, by o to życie we dwoje- zarówno jako małżeństwo, jak i o naszą mała rodzinkę dbać ze wszechmiar całym serduchem :)
Taki prezent w podzięce za to co sami od Nich otrzymaliśmy...

A dom bez Dziadków wieje pustką...
Niby miejsce to samo, a nie do poznania.

A na cmentarzu, z płyty grobowca patrzą dwie Kochane, uśmiechnięte twarze...
Śpijcie spokojnie Kochani...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-18, 16:24   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Jutro pogrzeb.
Bolesne i nieodwołalne potwierdzenie, że to naprawdę koniec.
Smutne pożegnanie...

Mimo wszystko jestem o Dziadzia spokojna...
Jutro się jeszcze zobaczymy...
Potem będziemy się widzieć oczyma serca...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-18, 07:55   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
"Nie odtrącaj mnie
w czasie starości;
gdy siły ustaną,
nie opuszczaj mnie.
Pomnóż moją
godność i pociesz
mnie na nowo."
(psalm 71. wers 9)





MODLITWA MOJA...

gdy dzień
osunie się
w nieczytelność

i noc
zapadnie
we mnie
kamiennym znakiem

Jezu
z miłością
jak powszedni
chleb

stań przy mnie.

(K.M.Suwiczak)
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-17, 06:14   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Proszę Was o modlitwę za pokój Jego duszy [*]
Dorota
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-17, 06:10   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Kochani nadszedł dla nas kres tej trudnej drogi...

Dziś w nocy- o godzinie 1:15 zasnął w Panu mój Kochany Dziadysław :cry:
Odszedł cichutko i spokojnie...
Zmarł na moich rękach...

Dziękuję Bogu za łaskę towarzyszenia Mu w ostatnich ziemskich chwilach...
To był dla mnie zaszczyt i wyróżnienie.
Tym bardziej, że Dziadziuś zawsze mówił, że mnie najbardziej ufa- a ja obiecałam Mu, że będę przy Nim do końca.
Dopełniłam obietnicy.
A Dziadziuś, wierzcie lub nie- czekał...

Wczorajszy dzień był dla Dziadziusia bardzo trudny.
W rozmowie telefonicznej z lekarzem dowiedziałam się, że stan jest krytyczny i funkcje życiowe Dziadziusia gasną.
Zapytałam lekarza czy byłaby możliwość, żeby nocować przy łóżku Dziadziusia.
W drodze wyjątku zgodził się na jedną osobę.
Boże dziękuję Ci- na mnie.

Wiedziałam, że Dziadziuś odejdzie tej nocy.
Już w drodze do szpitala, a pewności nabrałam wchodząc do sali.
Dotarliśmy z Ojcem tuż przed północą.
Ojciec się pożegnał, ja zostałam.

Czytałam Dziadziowi fragmenty Pisma Świętego, pomodliłam się "z Nim", wspominałam wspólne chwile z dzieciństwa i dawnych czasów...
(jak jako szkrab nieustannie gasiłam Mu traktor, jak szczuł mnie kogutem :) )
Nie uwierzycie ale wzrastało Mu tętno.
Podziękowałam Mu za cudowne dzieciństwo, za to jaki wpływ miał na moje wychowanie...
Powiedziałam jak fantastycznym, silnym i honorowym jest dla mnie człowiekiem.
I jak bardzo dziękuję Bogu za tak wspaniałego Dziadka...
I że Kocham Go ponad wszystko...
I że mam nadzieję, że może kiedyś zasłużę na to by spotkać Jego i Babusię po drugiej stronie...

Miał spierzchnięte usta i wysuszoną buzię.
Zwilżyłam Mu je maczakiem, delikatnie musnęłam buzię.
Chyba Mu ulżyło.
Tylko westchnął cichutko i opadł delikatnie na moją rękę- jakby się tuląc...
Pocałowałam Go w czoło i powiedziałam, że był bardzo dzielny, długo walczył i czas teraz odpocząć...
Żeby szedł do Boga...
Że tam spotka Mamę, Tatę, Rodzeństwo, Babcię i wszystkich których kochał...
Że tam nie ma już bólu, jest tylko ukojenie.
Że zawsze będzie obecny w moim sercu i mojej pamięci...
Ze głęboko wierzę, że jeszcze kiedyś się spotkamy :cry:
Odszedł.
Był spokojny.

Nie zostawiłam Go do końca.
Pomogłam pielęgniarkom przy zabiegach pośmiertnych i dopóki Go nie zabrali (2 godziny) cały czas byłam przy Nim i głaskałam Go po twarzy.
Nie chciałam, żeby został sam.
I chciałam Go mieć jak najdłużej :cry:

Teraz mam Go w serduchu i pięknych wspomnieniach.
Nikt mi tego nie odbierze.

Mamy z Mężem na obrączkach cytat z bibli- z pieśni nad pieśniami:
"bo jak śmierć potężna jest miłość"
ŚMIEM TWIERDZIĆ ŻE JEST ZNACZNIE BARDZIEJ POTĘŻNA!

Najdroższy Dziadziusiu śpij spokojnie...
A Ty Boże przyjmij i zbaw Jego duszę, daj Mu ukojenie.

Dobranoc Dziadziu,
bardzo Cię Kocham, wiesz...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-16, 20:14   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Jest jeszcze gorzej niż w ciągu dnia.
Dziadziuś nie odzyskał przytomności.
Ciśnienie ma potwornie niskie.
Lekarze mówią, że funkcje życiowe gasną :cry:

Odchodzi Dziadziunio :cry:
Tak długa i trudna droga przed Nim...
Trudna dla Niego i dla Nas wszystkich :cry:

Boże daj siłę...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-16, 10:21   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Podłączyli naszą Kruszynkę :cry: pod monitory.
P/bólowe dawkuje strzykawką automatyczną aparatura.
Ma podany tlen.

Zdarza się, że jescze próbuje coś powiedzieć.
Jest tak potwornie słaby i umęczony...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-15, 22:15   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Właśnie wróciliśmy ze szpitala.

Stan Dziadziusia gwałownie się pogarsza...

Ma duże problemy z oddychaniem.
Występuje bezdech, a potem bardzo płytki szybki oddech.
Nie przyjmuje pokarmów, jedynie płyny.

Pomimo podawanych zastrzyków p/bólowych odczuwa przejmujący ból.
Najgorszy jest brzuch, plecy i kończyny.
Kiedy bardzo poli cały sztywnieje, napina się i próbuje przeczekać...
Nie potrafi znaleźć odpowiedniej dla siebie pozycji- próbuje usiąść, to leżeć, wierci się- jeśli wierceniem można nazwać próby poruszenia o max 2cm.
I ten ciągły grymas bólu na udręczonej twarzy.

Stale mówi już będzie, jest dobrze, dajcie mi już spokój, nie ruszajcie mnie- pomimo tego, że nic się przy Nim nie robi. Musi potwornie cierpieć...
Mówi cichutko, ledwie zrozumiale- widać, że jest to dla Niego ogromny wysiłek.

Pojawiają się mimowolne skurcze i drgania kończyn.
Nogi, dotychczas opuchnięte do kolan nie "oddają" ciała po ucisku, a skóra zachowuje się jak ciasto.

Świadomość utrzymuje się na przemian ze splątaniem.
Dziadziuś trwa w stanie jakby półsnu, czuwania.
Wzrok ma mętny, szklany i patrzy jakby z oddali...
Momentami nie poznaje ludzi.
Nie wie gdzie się znajduje.
(Pyta czyje to łóżko, do kogo przyjechaliśmy, kto jest przy nim itp.)
Kiedy się Go "rozbudzi?" sprawia wrażenie zorientowanego co do osób.

Mnie udało się jeszcze z Nim porozmawiać... podziękować za wszystko i powiedzieć, że Go Kocham- a On mi jeszcze dał radę odpowiedzieć, że wie i On tez mnie kocha :cry:
I ścisnął mi dłoń.
Dał jeszcze cześć mojemu Synkowi i zobaczył Męża, na którego tak czekał...

Wezwaliśmy Księdza.
Udzielił Dziadziusiowi SNCH.

Kiedy odjeżdżaliśmy był jakby nieobecny, nie wiem na ile docierało do Niego to co mówiliśmy.
Choć na koniec powiedział nam: "z Bogiem"

Poprosiłam pielęgniarki o podanie tlenu na noc.
Przy zmianie pampersa założyły Mu plasterek na odleżynkę.
Zrobiły maczaki.
Tak niewiele można zrobić, żeby Mu ulżyć.
To jest nie do zniesienia.

Boję się sygnału telefonu, wiadomości że to już.
Jestem przy tym dziwnie spokojna...
Mam przeczucie że się już po tej stronie nie zobaczymy...
Oddałabym swoje lata, swój czas- żeby tylko nie cierpiał :cry:

Z przerażeniem łapię się na modlitwie o ulżenie w bólu, zniesienie cierpień i o dobrą- lekką śmierć :cry:
Tak bardzo się o Niego boję...
I nic nie mogę zrobić.

[ Dodano: 2011-05-16, 09:07 ]
Nocka bardzo ciężka.
Rozmawiałam z pielęgniarkami.
Poważne problemy z oddychaniem.
Potworne dolegliwości bólowe.
Spodziewały się najgorszego.

Stan jest krytyczny.
Lekarze nie podejmą się już odbarczenia brzucha.

Nie rozumiem dlaczego Dziadziusiowi nie podają morfiny.
Tak bardzo cierpi.
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-14, 22:43   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Witajcie,

Dziadziuś bardzo słabiutki, nie ma sił się ruszać.
Pokarmy przyjmuje symbolicznie, napoje podobnie.
Ma trudności z mową.

Dziś wieczorem karetka zabrała Go do szpitala.
Został przyjęty na chirurgię.
Podłączono kroplówki.
Zlecono zacewnikowanie.

Jutro lub w poniedziałek ma zostać odbarczona wątroba- mają ściągać Mu płyn, którego zebrało się naprawdę dużo.
Powłoki brzuszne przez to powiększone, twarde i bolesne- nie tylko przy dotyku.

Ponieważ na tę małą odleżynkę (wielkości 20/50gr) nie pomogły ani Tormentoil ani Sudocrem, jutro kupię Mu plasterki Granuflex.
One powinny złagodzić dolegliwości.

Stan psychiczny.
Dziadkowiaczek przezadowolony, bo wykąpany (i jakby po tym bardziej rześki).
Cieszy się, że trafił do szpitala.
Wierzy, że jeśli będą coś koło Niego robić, to jeszcze Mu się choć trochę poprawi.

Mam nadzieję, że tak będzie...

Moja Kochana Chudzinka :cry:

[ Dodano: 2011-05-14, 23:48 ]
Ps. Szykował się na ten szpital jak na wesele :)
Mycie, dobieranie potrzebnych rzeczy- wiadomo nie sam, ale pomimo sił bardzo sie angażował.
Dobrze, że ma jakiś malutki cel przed sobą- to daje siły i nadzieję na tę okrutną walke z czasem.

Dobre i kilka chwil...
Na usciśk, podziękowanie, przytulenie, słowo Kocham i na uśmiech...
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-06, 21:21   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Maggie,

Dziadkowiak jest rozeznany w sytuacji, wie na czym polega opieka Hospicyjna, zna stan swojego zdrowia- jest świadom nieuniknionego.
Ale jak wiesz, są różne postawy wobec świadomości nieuleczalnej choroby i nadciągającego nieubłagalnie kresu życia.
Dziadziuś boi się śmierci i myśl o niej chce jak najdalej od siebie odsunąć, a pomysł z Hospicjum daje Mu nadzieję...
Nie mogę, nie mam prawa Mu tej ostatniej iskierki nadzieji gasić.
On wie, że ma raka. Wie, że nie ma szans na wyleczenie.
Wierzy jednak, że Hospicjum może Mu ten czas przedłużyć i złagodzić...

Nie chcę Go tam wysłać.
Uważam, że opieka nad Nim jest moim obowiązkiem.
Ale jeśli taka jest Jego wola- jeśli to w jakikolwiek sposób miałoby wpłynąć choć przez chwilę na poprawę stanu psychicznego Dziadziusia- to moje dylematy nie są ważne.

Narazie jest jak jest.
Na miejsce w Hospicjum trzeba czekać...
Nie jest pewne czy zdążymy.
Ważne są intencje i podjęte działania.
I to, że Dziadziuś widzi, że liczymy się z Jego zdaniem.
Że ma poczucie, że w swojech chorobie nie jest osamotniony, ani tym bardziej ubezwłasnowolniony.

Na poniedziałek ma planowaną hospitalizację i wykonanie niezbędnych badań do oceny stanu zdrowia i postępów choroby.

Dwie noce temu miał kryzys.
Zaburzenia oddychania.
Duża bolesność brzucha.
Szczęściem dobrze ma dobrane- doraźne, mocne leki przeciwbólowe.

Samopoczucie.
Stan psychiczny w miarę jednostajny.

Ostatnio dużo z Dziadziusiem rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare, dobre i zdrowe czasy...
Nawet się pośmiał i myślę, że na chwilę oderwał sie od rozmyślań.
Kiedy zagospodaruje się Mu czas, wciągnie w rozmowę, zachęci tematem dzień upływa Mu jakoś tak lżej (to chyba niewłaściwe słowo)- szybciej/znośniej.

Staramy się na miarę sił tak to wszystko organizować, żeby tych żnośniejszych chwil miał jak najwięcej.
Choćby spełnianie kulinarnych zachcianek.
Wysłuchiwanie dawnych opowieści.
Coraz krótsze niestety rozmowy.

I świadomość, że wkrótce nam tego wszystkiego zabraknie...

I tej Miłości choć tak wiele, wciąż za mało...
I ciągle wykradany minutę po minucie czas...

Kochany Dziadziuś i wspaniały człowiek :) )))
Mam szczęście że Go mam!

[ Dodano: 2011-05-06, 22:25 ]
Dziękuję Wam Kochani za słowa wsparcia, za otuchę i że pomimo tego że nie piszę tak często jak kiedyś, jeszcze tutaj zaglądacie :)
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-05-02, 07:01   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Witajcie,

Dziadziuś ma problemy z oddychaniem.
Zwiększona męczliwość i duszności pojawiły się trzy dni temu.
Od tej pory dusi się nawet przy podniesieniu głowy- (oczywiście przy asekuracji) do poprawienia poduszki.

Pokarmy jeszcze przyjmuje, ale dosłownie symboliczne porcje.
Wczoraj zjadł zaledwie kilka łyżek zupki, odrobinę kurczaka i mikroskopijną cząstkę jabłka.
Pije.
Choroba potwornie Go wysuszyła.
Nie uwierzycie, ale w przeciągu 2 tygodni spadł z wagi i wychudł o połowę.
Teraz to dosłownie kość powleczona cieniutką warstwą skóry...

Brzuch bardzo twardy.
Powierzchniowo znacznie powiększony.
Wyglądem przypominający brzuch ciężarnej, łącznie z wypchnięciem pępka.
Bolesny po spożyciu posiłku.

Łaknienie.
Dziadziuś mówi, że nie odczuwa już uczucia głodu i każdy posiłek przyjmuje na siłę, bo tak trzeba.
Czasem skubnie coś na co bardzo ma ochotę (brzoskwinki z puszki, kiełbaska podwawelska, jabłko, czasem nawet pieroga i piwo karmi- wszystko w tyc swoich mikroskopijnych ilościach).

Świadomość w pełni zchowana.
Epizody splątaniowe już nie powracają.
Powróciła natomiast żółtaczka.

Dylematy moralne.
Dziadziuś chce iść do Hospicjum, w którym kilka lat temu po wylewie w stanie krytycznym prawie rok czasu była Babusia (i która wyszła z tego i przerzyła jeszcze 9 lat)- zaczął o tym ostatnio mówić i coraz częściej do tego wraca.
Dziadziuś ma jeszcze cichą nadzieję, że gdyby może tam trafił- to jeszcze nie wszystko stacone.
Wiem, że tam miałby dobrą opiekę i fachową pomoc medyczną o każdej porze dnia i nocy.
Wiem, bo widziałam zaangażowanie personelu w opiekę nad Babusią.
To co my czujemy jest nieważne.
To jego ostatnie dni i wola.
To On powinien mieć komfort psychiczny (o ironio!)
I tak będziemy do Niego dojeżdżać.

Nie wiem tylko czy zdążymy.
On naprawdę dogasa... :cry:
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-04-25, 12:42   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Dziadziuś niknie w oczach...

Stale leży.
Je mikroskopijne porcje.
Jest bardzo słabiutki.
Mówi prawie szepte.
Potwornie wychudł.
Pojawiły się małe odleżyny.

Stan psychiczny bardzo zły.
Wyczekiwanie końca.

[ Dodano: 2011-04-25, 15:14 ]
Odlezyny są 2, wytworzyły się z ranki od zadrapań.
Są niewielkie, więc nie będzie problemu z ich opanowaniem.
Przy każdym nawet namniejszym wysiłku, dostaje zadyszki i musi mieć chwilę odpoczynku.
Problemem jest już nawet przekręcenie się z boku na bok, że już o próbach siadania nie wspomnę.
  Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
praptak :)

Odpowiedzi: 151
Wyświetleń: 58462

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2011-04-10, 20:25   Temat: zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Witajcie,

Dziadziuś zrobił się drobny i chudziutki jak dziecko.
Mało je, choć zupkę grzybową pałaszował z dokładką.
Porcje jak dla mojego Synka, ale zawsze.

Jest mało tematów i zdarzeń, które są w stanie przywrócić Mu uśmiech na twarzy i oderwać od rozmyślań na temat śmierci.

Sił nie ma prawie wcale.
Z trudem podnosi się na łóżku, do pozycji siedzącej żeby zjeść posiłek.
Teraz prawie stale leży.
Wstaje jedynie załatwiać potrzeby fizjologiczne.
Czasem, przy dobrym dniu przemknie przez kuchnię.

Zrobił się drażliwy- to chyba dobre słowo, bo rozczeniowy- to za mocno powiedziane.
Ta labilność emocjonalna trwa już jakiś czas, ale teraz jest znacznie bardziej widoczna.
Czasem trzeba trzymać nerwy na wodzy, żeby nie dać się sprowokować kąśliwym uwagom i drobnym złośliwościom ;)

Wczoraj dostał od mojego Synusia naklejkę "Dzielny Pacjent :-D

Trudne to chwile...
 
Strona 1 z 4
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group